10-02-2021 • Aktualności
Serce człowieka można poznać po tym, jak traktuje zwierzęta. (Immanuel Kant)
Reportaż
Chciałbym Państwu opowiedzieć pewną historię, która skończyła się uratowaniem ptaka będącego pod ochroną, ptaka z rodziny jastrzębiowatych a konkretnie chodzi o myszołowa zwyczajnego. Podczas wieczornego spaceru nad Iną mój piesek Jerry zauważył coś w zaroślach i ruszył gwałtownie w tym kierunku. W ostatniej sekundzie spostrzegłem na śniegu kontur ptaka i powstrzymałem pieska przed atakiem, instynkt łowcy mógłby się okazać dla niego bezlitosny. Nie wiedziałem, z czym mam do czynienia, ptak był zmarznięty, spłoszony, u kresu wytrzymałości. Zabrałem go do domu, a następnie wspólnie z rodziną ustaliliśmy, że mamy do czynienia z gatunkiem ściśle chronionym w Polsce.
Było grubo po 22.00, zadzwoniłem do eko straży, chcąc uzyskać jakieś wskazówki, co dalej robić i jak się tym ptakiem zająć, aby mu skutecznie pomóc. Dodzwoniłem się do Wrocławia i powiedziano mi, że najlepiej byłoby umieścić zwierzę w ciepłym pomieszczeniu w kartonie, a następnego dnia ktoś z naszego regionu zachodniopomorskiego ze mną się skontaktuje. Tak też zrobiłem i czekałem na kontakt telefoniczny. Gdy byłem już w pracy, następnego dnia z rana zadzwonił do mnie Rafał Kudełka z ochrony środowiska w Reczu, usłyszał od mojej żony, co się wydarzyło i od razu z wielką empatią zaczął działać. Powiadomił Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Wielgowie, którego pracownicy przekazali, że zaopiekują się ptakiem i przyjadą do Recza w godzinach wieczornych.
Co kilka godzin w Domu Kultury chodziliśmy do piwnicy, bo tam myszołowa umieściłem, i sprawdzaliśmy, czy żyje. Był bardzo słaby, prawie bez ruchu, od czasu do czasu unosił dzióbek ku górze, otwierając powoli oczy. Pan Rafał był w stałym kontakcie z weterynarzem, który powiedział, że do momentu przebadania ptaka, nie należy jemu podawać żadnego pokarmu. Nie pozostało nam nic innego, jak tylko czekać z ufnością, że siłą natury sobie poradzi i przeżyje. Wczoraj około godziny 21.00 nasza wspólna akcja dobiegła końca. Przyjechali panowie z Ośrodka Rehabilitacyjnego i po wstępnym badaniu oraz oględzinach myszołowa stwierdzili, że jeszcze jeden dzień dłużej i byłoby po nim. Ptak wymagał wzmocnienia i rehabilitacji. Była nadzieja, że wróci do swojego naturalnego środowiska.
Szanowni Państwo pomagajmy zwierzakom, bo są sytuacje, że one bez naszego zaangażowania i dobrej woli sobie nie poradzą .
Jacek Demczur